Paweł
Dołączył: 23 Mar 2006
Posty: 1145
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 2:46, 23 Kwi 2013 Temat postu: Kraków: sąd wyjaśnia, czy strażnicy zbili policjanta CBŚ |
|
|
Kraków: sąd wyjaśnia, czy strażnicy
zbili byłego policjanta CBŚ
Dwaj strażnicy miejscy odpowiadają przed krakowskim sądem za fałszowanie dokumentów, przekroczenie uprawnień i stosowanie nieuzasadnionej przemocy podczas zatrzymania mieszkańca Nowej Huty. W piątek sąd przeprowadził tam eksperyment procesowy, by skonfrontować odmienne wersje oskarżonych i pokrzywdzonego.
- W tym miejscu byłem bity, poniewierany, wleczony, skuty kajdankami bez powodu - pokazywał Bogdan M., emerytowany funkcjonariusz Centralnego Biura Śledczego. Oskarżeni zaprzeczali i wskazali inne miejsce zajścia, oddalone o 40 metrów. Postronni świadkowie potwierdzili jednak wersję pobitego.
Pechowa interwencja
Wydarzenia będące przedmiotem analizy sądu rozegrały się wieczorem 11 października 2011 r.
∨ Czytaj dalej
Bogdan M., emerytowany policjant CBŚ, wykręcił numer telefonu, by zgłosić interwencję w sprawie trzech chłopaków, którzy w wulgarny sposób mieli zaczepiać przechodniów na alejce między osiedlami Handlowym i Centrum D.
Przyjechał patrol straży miejskiej. 31-letni Piotr G. i Mariusz Z. zwrócili uwagę młodym ludziom, pouczyli ich i kazali się rozejść. Do strażników podszedł wtedy 44-letni Bogdan M. i przyznał się, że to on zadzwonił z interwencją. W tym momencie relacje stron sporu są skrajnie odmienne. - Funkcjonariusze za- stosowali wobec mnie chwyty obezwładniające, powalili mnie na ziemię, zostałem skuty. Gdy leżałem na ziemi, byłem bity i kopany - opowiada Bogdan M.
Przekonuje, że nie był agresywny wobec strażników, nie dał im powodu do stosowania takiej przemocy. Zabrali go do izby wytrzeźwień, wyszedł z niej po kilku godzinach i zgłosił się do szpitala. Obdukcja wykazała, że miał siniaki na twarzy, ramionach, klatce piersiowej. Lekarz stwierdził też otarcia naskórka na nadgarstkach od zbyt mocno założonych kajdanek.
Eksperyment na alejce
Z ustaleń prokuratury wynika, że strażnicy przekroczyli uprawnienia, a potem jeszcze napisali nieprawdę w notatkach służbowych i protokole doprowadzenia Bogdana M. do izby wytrzeźwień. Grozi im za to do pięciu lat więzienia. Zostali zawieszeni w obowiązkach strażników. Żaden nie przyznaje się do winy.
- Mężczyzna był agresywny, to zastosowaliśmy chwyty obezwładniające. Z uwagi na stan jego nietrzeźwości przewieźliśmy go do izby - tłumaczyli się. Co innego mówią postronni świadkowie, którzy widzieli zajście.
- Słyszeliśmy krzyki bitego, odgłosy zadawanych mu uderzeń. Potem zza bloku obserwowaliśmy, co się dzieje - opowiada Tomek, jeden z chłopaków. On i koledzy jako miejsce interwencji wskazali okolice skrzyżowania alejek. Zeznali, że Bogdan M. nie był agresywny, w przeciwieństwie do strażników.
Podczas eksperymentu procesowego na os. Handlowym potwierdzili swoje zeznania. Nie reagowali na uśmiechy oskarżonych, ale zaskoczyło ich zachowanie sędzi Agnieszki Senisson. Już wcześniej dwóch z tych bezrobotnych świadków ukarała grzywną po 500 zł za nieobecność na rozprawie. Ciągle ich strofowała i uciszała. - A pan ma kolejną grzywnę 500 zł za niestawienie się na innym moim procesie - nagle rzuciła sędzia do jednego z nich.
Gazeta Krakowska
21.04.2013 r.
Post został pochwalony 0 razy
|
|