|
o przestępcach w policyjnych mundurach Policyjny Serwis Informacyjny
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Paweł
Dołączył: 23 Mar 2006
Posty: 1145
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Sob 13:11, 30 Cze 2007 Temat postu: Pożar pod specjalnym nadzorem - GAZETA POLSKA 30 . V . 07r |
|
|
.
.
Pożar pod specjalnym nadzorem
Tomasz Kowalczyk
30 maja 2007 r.
>>„Bandyci w policyjnych mundurach”,
„nieudolni, niewydolni, skorumpowani”,
„pijany gang”
- Paweł Witkowski nie przebiera w słowach,
gdy wypowiada się na temat policji.
Ale też ma powody do tak ostrych ocen . <<
Trzydzieści lat temu zaangażował się w działalność krakowskiej opozycji - był współpracownikiem Studenckiego Komitetu Solidarności i KOR-u. Został drukarzem a później szefem podziemnych oficyn wydawniczych. W lipcu 1980 r. Witkowskiego aresztowano i przewieziono na Komendę Wojewódzką MO, gdzie eSBecy poddali go brutalnym torturom. Po latach z niektórymi z funkcjonariuszy - Edwardem Wróblem i Markiem Kłosowskim - spotyka się na sali sądowej. Po latach też skonstatuje z przerażeniem, że w odnowionej, demokratycznej Rzeczpospolitej Polskiej wielu funkcjonariuszy SB, prześladujących niegdyś opozycję, spokojnie pracuje w policji, często na ważnych stanowiskach.
> Meliny i półświatek
Po wprowadzeniu stanu wojennego Witkowski został internowany. Wyszedł w lipcu 1982 r. Wykwaterowany ze swojego dotychczasowego mieszkania przy ul. Kanoniczej otrzymał przydział na lokal w kamienicy przy Radziwiłłowskiej.
Ulica Radziwiłłowska leży niemal w centrum Krakowa - tuż za obrzeżem Plant, jakieś dziesięć minut spacerem od Rynku Głównego - a mimo to nigdy nie cieszyła się dobrą sławą. Brud, mroczne klatki schodowe, pijackie meliny. Paweł Witkowski, który wraz z żoną nie zrezygnował z nielegalnej działalności poligraficznej, nie był mile widziany przez sąsiadów z półświatka . Obawiali się oni milicyjnych nalotów, rewizji, całego tego zamieszania, które odstraszałoby klientów od korzystania z melin. Może jednak były to obawy niesłuszne. Gdy pewnej nocy kompletnie pijana sąsiadka zaczęła walić w drzwi Witkowskiego siekierą i miotać wyzwiska, zdecydował się złożyć doniesienie na milicję. Jednak ani milicja, ani prokuratura nie miały zamiaru zajmować się tą sprawą. Zajęły się natomiast Witkowskim - po wpadce z nielegalnymi materiałami musiał przez dwa lata ukrywać się. Wreszcie w roku 1987 wyjechał do Francji. Pracował tam jako hydraulik. Wrócił na początku lat dziewięćdziesiątych. Wszystko było już inne, nawet milicja zamieniła się w policję i tylko ulica Radziwiłłowska została taka, jak dawniej.
Dawni lokatorzy mieli już dorastające dzieci, dzieci zamieniały się w agresywnych młodzieńców, prowadzących wzorowany na rodzicach styl życia - papierosy, alkohol popijany wprost na ulicy, wrzaski, wulgaryzmy, drobne kradzieże... - Od drobnych się zaczynało - wspomina Paweł Witkowski, który usiłował żyć spokojnie i założył firmę hydrauliczną. - Potem zorientowałem się, że w kamienicy powstała złodziejska dziupla, w której gromadzono skradzione rzeczy. Najpierw nie wydawało się to takie groźne. Żartowaliśmy nawet, że skoro jest tu ta dziupla, to złodzieje nie będą się włamywać do mieszkań czy samochodów w jej sąsiedztwie, ale później...
Później zrozumiał, że młodociani złodziejaszkowie nie tolerują normalnych sąsiadów. Rozbito mu szyby w oknach. Włamano się do jego piwnicy, porysowano karoserię samochodu. Podobne ,,przygody’’ spotykały też innych mieszkańców , którzy zgłaszali policji prośby o interwencję , czy w inny sposób narazili się gangowi .Policja umarzała śledztwa ze względu na niewykrycie sprawców. Tymczasem na ulicy nocami robiło się coraz głośniej i coraz niebezpieczniej. Witkowski nie miał wątpliwości, że to co się dzieje to już działania zorganizowanego gangu.
> Narkotyki i pogróżki nie interesują policji .
W grudniu 2002 r. Witkowski stawił się przed sądem jako świadek wybryków chuligańskich. Od tego czasu gang wypowiedział mu regularną wojnę. Znów uszkodzono mu samochód, na drzwiach mieszkania ktoś wysmarował czerwonym lakierem napis grożący pozbawieniem go życia. Witkowski alarmował policję: zgłaszał o znalezionej w skrzynce na listy kartce z pogróżkami, o rozkwitającym na ulicy handlu narkotykami, o nocnych „meczach piłkarskich” rozgrywanych przez małolatów wśród zaparkowanych samochodów, o zablokowaniu mu zamków w drzwiach wejściowych jakąś tężejącą substancją. Policjanci przyjeżdżali po pięćdziesięciu minutach od zgłoszenia. Albo wcale. Zdarzało się, że wprost odmawiali interwencji. W teczce zawierającej korespondencję z policją powtarzają się jak mantra odpowiedzi: „odmowa wszczęcia dochodzenia”, „niewykrycie sprawcy”, „brak znamion przestępstwa”. Od maja 2000 r. do sierpnia 2003 r. Paweł Witkowski złożył 16 próśb o interwencję, zgłoszeń o przestępstwie czy wykroczeniu , oraz 6 skarg na nieudolne działania policji. Dwukrotnie spotkał się z krakowskimi Komendantami Miejskimi Policji .
> Nietykalny kapuś ?
3 sierpnia 2003 r. był na Radziwiłłowskiej świadkiem kolizji: wyjeżdżający małym Fiatem założyciel gangu Tomasz H. władował się w zaparkowanego na ulicy Forda, po czym wysiadł z auta i uciekł. Po chwili zjawił się kolega Tomasza H., siadł za kierownicą „malucha”, a jego dwaj koledzy popychali pojazd tak długo, aż silnik zapalił, po czym Fiacik spokojnie odjechał. Witkowski zadzwonił na policję i zdał relację ze zdarzenia. Tomasz H. dowiedział się jakimś sposobem o telefonie byłego opozycjonisty i zaczął mu grozić. O tym fakcie Witkowski również poinformował policję, po czym - na wszelki wypadek - zabrał swoją rodzinę do samochodu i wywiózł ją poza Kraków. Parę godzin później zadzwoniono do niego z wiadomością, że pozostawiony na Radziwiłłowskiej Wartburg, służący mu w pracy hydraulika, został kompletnie zdemolowany. W biały dzień „nieznani sprawcy” poprzerzynali opony i rozbili wszystkie szyby, zaściełając chodnik miazgą tłuczonego szkła.
Gdy Witkowski dojechał na miejsce, zobaczył obok zniszczonego Wartburga policyjny radiowóz. Z okien sąsiedniej kamienicy, z mieszkania Tomasza Markiewicza, wychylali się młodzi ludzie, rycząc ze śmiechu i wulgarnie wykrzykując w stronę policjantów. W pewnym momencie - wspomina Paweł Witkowski - gdy rozmawiałem z funkcjonariuszami, rozległ się straszny huk. Myślałem, że to wystrzał, ale okazało się, że ktoś rzucił z wysoka ciężkim pustakiem, który roztrzaskał się koło radiowozu... Witkowski zaproponował policjantom, żeby poszli z nim do mieszkania Tomasza Markiewicza , z którego zapewne wyszedł człowiek zrzucający z dachu pustak .Policjanci odmówili, bo... było już po północy. –Ten pustak mógł zabić mnie lub któregoś z policjantów, a mimo to nie podjęto interwencji. Zdałem sobie sprawę, że z jakiegoś powodu policji nie pozwolono na wejście do mieszkania Tomasza Markiewicza.
W liście skierowanym do ówczesnego posła Zbigniewa Wassermanna zwracał uwagę, że Tomasz Markiewicz zasłynął jako „kapuś’’ w głośnej sprawie o pobicie ze skutkiem śmiertelnym. Chodziło o napaść przedstawicieli gangu „Pyzy” na kuriera z gangu „Marchewy”. Na tej podstawie wysnuł przypuszczenie, że Tomasz Markiewicz został „wmontowany” przez policję w gang Tomasza H., celem likwidacji jakiejś dużej grupy przestępczej w Krakowie. Problem w tym, że ta akcja narażała mieszkańców kamienicy przy Radziwiłłowskiej na ciągły kontakt z gangiem i niszczenie mienia. Policja zaprzeczyła później tej wersji. To jednak niejasna sprawa, Witkowski słyszał bowiem wielokrotnie określenia „tajemnica służbowa”, „tajność operacji policyjnej”. Od dziennikarzy słyszał o naciskach na media , by wyciszyły sprawę , gdyż Markiewicz ma uzyskać status ,,świadka koronnego”.
> Pomnik wdzięczności
_____________________________________________________
Zniszczonego Wartburga Paweł Witkowski zamienił na ,, Pomnik Wdzięczności’’
za ,, skuteczną pracę’’ policji, prokuratury i sądów , umieszczając obok auta stosowną tablicę i kładąc pod nią wiązankę kwiatów . O sprawie zrobiło się głośno .
____________________________________________________
Zniszczonego Wartburga Paweł Witkowski zamienił na „pomnik wdzięczności” za „skuteczną pracę” policji, prokuratury i sądów, umieszczając obok auta stosowną tablicę i kładąc pod nią wiązankę kwiatów. O sprawie zrobiło się głośno. Pisała o niej nie tylko lokalna prasa, ale i „Gazeta Wyborcza”, „Rzeczpospolita” i „Polityka”. Przyciśnięta przez media policja zapewniała ustami podinspektora Wacława Orlickiego, zastępcy komendanta miejskiego w Krakowie, podjęcie „dodatkowych działań operacyjnych i prewencyjnych” na Radziwiłłowskiej. Zastępca Komendanta Miejskiego Policji w Krakowie Leszek Górak zapewnił że Radziwiłłowska znalazła się pod specjalnym nadzorem i są na nią szczególnie często kierowano patrole umundurowane i funkcjonariusze w cywilu .
W połowie lipca skierował do Krzysztofa Janika ministra SWiA prośbę o przydzielenie ochrony . Prośba pozostała bez odpowiedzi .
Krótko potem, 21 sierpnia , objęte ,,specjalnym policyjnym nadzorem’’ mieszkanie Witkowskiego całkowicie spłonęło. Ktoś podłożył ogień pod drzwiami.
Świadek widział młodego mężczyznę uciekającego z miejsca zdarzenia. Opisał jego wygląd.
Witkowski przebywał akurat w prokuraturze, przekonując bezskutecznie, że grozi mu poważne niebezpieczeństwo...
> Uchybienia w pracy operacyjnej
Po pożarze Komenda Wojewódzka ogłosiła, że rozpoczęła wewnętrzne postępowanie mające wyjaśnić prawidłowość reakcji krakowskiej policji na liczne zawiadomienia Witkowskiego. Przyznano, że zaszły uchybienia i zwrócono uwagę na konieczność „podniesienia jakości pracy operacyjnej” i przeprowadzenie „rozmów dyscyplinujących” z szeregiem funkcjonariuszy.
Jako winnego za doprowadzenie do bezkarnego spalenia mieszkania Witkowskiego , raport sporządzony przez komisję ,wskazał Naczelnika WTO KWP w Krakowie podinsp. A. Perlika.
Sprawa Pawła Witkowskiego na tym się nie zakończyła. Nie mógł wrócić wraz z rodziną do kompletnie zniszczonego mieszkania. Władze miasta dopiero po zorganizowanej przez media interwencji, w której stronę byłego opozycjonisty wzięli m.in. mieszkający w Krakowie nobliści - Czesław Miłosz i Wisława Szymborska - zdecydowały się na przyznanie mu mieszkania komunalnego .Ale - tylko na trzy lata. Te trzy lata już minęły.
W grudniu 2006r.
Prezydent Krakowa Jacek Majchrowski
odmówił przedłużenia przydziału mieszkania .
- Jeśli teraz każą mi wrócić w sąsiedztwo tych bandytów - mówi Witkowski - to nie trudno jest przewidzieć , jak to się skończy.
- Cała ta sprawa pokazuje kompletną nieudolność policji - twierdzi Witkowski. - Z jednej strony odmawiającej interwencji w groźnych sytuacjach i zasłaniającej się kruczkami proceduralnymi. Z drugiej - zawsze i wszędzie narzekającej, że obywatele nie chcą z nią współpracować. To jakaś paranoja! Ustalono, że sprawcą kolejnego, listopadowego podpalenia mojego spalonego w sierpniu mieszkania była 69. letnia staruszka, mieszkająca w tej samej kamienicy. Przyznała się, a jej sprawę zawieszono ze względu na stan zdrowia. Ale nikt jakoś nie pomyślał, czy czasem ktoś nie nakłonił jej do wzięcia na siebie winy, by odwrócić uwagę od podpalacza z 21 sierpnia 2003r.
Sprawę sierpniowego podpalenia
umorzono
z powodu nie wykrycia sprawcy .
Gdy rozmawiamy o brutalnym zatrzymaniu i pobiciu przez poznańską policję dziennikarzy
„Gazety Polskiej”, Paweł Witkowski uśmiecha się tylko ponuro:
- A czego oczekiwać, skoro w policji pracują do dziś ludzie,
którzy katowali takich jak ja w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych?
Szefem sekcji ruchu drogowego
krakowskiej Komendy Miejskiej
do dzisiaj jest były esbek,
Ryszard Grabski.
Z lubelskiej Komendy Wojewódzkiej
dopiero parę miesięcy temu
zwolniono Antoniego Opalińskiego,
naczelnika wydziału kontroli, który służył w SB
przez 14 lat, aż do końca, tj. do 1990 r.
W małopolskim garnizonie
pracuje kilkunastu policjantów,
którzy w latach osiemdziesiątych
rozbijali pochody
demokratycznej opozycji.
Maciej Gawlikowski poświęcił im film „Fachowcy”.
To są ludzie do dziś stosujący metody SB i ZOMO.
Nic ich nie obchodzi bezpieczeństwo obywateli.
Jest wielu przyzwoitych policjantów,
którzy chcą wypełniać swoje zadania
tak jak trzeba,
ale kiedy natrafiają na mur esbeckich powiązań
często rezygnują z pracy.
I dopóki nie przeprowadzi się deesbekizacji policji,
brutalne pobicia jak i brak reakcji
na zagrożenie przyzwoitych ludzi przez gangsterów
będą się powtarzać.
__________________________________________________
Administracja nakazała Witkowskiemu
opuszczenie mieszkania
do 11 czerwca .
Ironią losu decyzję tę
były opozycjonista otrzymał 15 maja
– dokładnie w trzydziestą rocznicę
,, czarnego marszu’’ ku czci zamordowanego przez SB
Stanisława Pyjasa ;
w trzydziestą rocznicę narodzin
Studenckiego Komitetu Solidarności .
Parę dni później Witkowski
otrzymał zupełnie inną wiadomość :
Kancelaria prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego
poinformowała go o przyznaniu mu
Krzyża kawalerskiego Orderu Odrodzenia Polski .
- Wygląda na to ,
że będę jedynym w Krakowie
odznaczonym kloszardem
- kwituje ironicznie Witkowski .
_______________________________________________________
Tomasz Kowalczyk
Gazeta Polska
_______________________
vvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvv
Dziennik Polonii w Kanadzie
[link widoczny dla zalogowanych]
Polska
Mówiła mi mama, bym się nie bał...
Michał Tyrpa
Dec 2, 2005
Historia Pawła Witkowskiego - kiedyś: działacza krakowskiej opozycji demokratycznej i paryskiego hydraulika, dziś - obywatela, który postanowił nie dać się zastraszyć.
Niezgoda na bezkarność bandziorów i nonszalancję stróżów prawa, odmowa bierności i odwaga w poważnym traktowaniu nie tylko praw, ale i obowiązków obywatelskich. Tak w największym skrócie można opisać postawę Pawła Witkowskiego. Urodzony w 1956 r., z wykształcenia etnograf, był działaczem krakowskiej opozycji demokratycznej i drukarzem podziemnych wydawnictw. Internowany w stanie wojennym, założył działające przez 5 lat wydawnictwo "Biblioteka Wolnej Myśli".
Paweł Witkowski
W latach 1987-1991 pracował w Paryżu jako hydraulik. Po powrocie do Polski otworzył zakład hydrauliczny i na powrót wprowadził się do mieszkania przy ul. Radziwiłłowskiej w centrum Krakowa. Równocześnie "zadarł" z gangiem dokonującym kradzieży, niszczącym samochody, terroryzującym okolicę. Witkowski okazał się wyjątkowo kłopotliwym sąsiadem dla mieszkających w tej dzielnicy bandziorów - mimo wielokrotnie podejmowanych prób, nie dało się go zastraszyć. Na bieżąco informował policję o konkretnych przypadkach naruszania prawa. Niestety, policjanci najwyraźniej byli zbyt zajęci, żeby poważniej zainteresować się monitami Witkowskiego.
W sierpniu 2003 r. jego mieszkanie przy Radziwiłłowskiej zostało spalone, wcześniej "nieznani sprawcy" zniszczyli jego samochód, a z dachu kamienicy, gdy stał obok policyjnego radiowozu, ktoś zrzucił pustak. Policjanci nie podjęli pościgu za sprawcą. Swe działania ograniczyli do przestawienia radiowozu na drugą stronę ulicy, w nadziei, że tam przestępcy nie dorzucą. Mimo nagłośnienia sprawy przez media i kajania się przez Komendę Miejską, na Radziwiłłowskiej w dalszym ciągu rządzą "ludzie z miasta".
Ul. Radziwiłłowska w Krakowie
Okna spalonego mieszkania z informacjami wywieszonymi przez p. Witkowskiego
Po listach skierowanych do Prezydenta Krakowa przez noblistów: Czesława Miłosza i Wisławę Szymborską, rodzinie Witkowskiego przyznano na trzy lata mieszkanie zastępcze. Latem tego roku Paweł Witkowski założył Niezależne Obywatelskie Centrum Badania i Monitoringu Stopnia Zdeprawowania, Demoralizacji i Patologii w Policji, którego jest prezesem.
•••
Michał Tyrpa: Co to dla Pana znaczy: "Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawa"?
Paweł Witkowski: To piękna idea, od której w szybkim tempie oddalamy się coraz bardziej. Polska standardami życia politycznego i sposobem funkcjonowania prawa coraz bardziej przypomina republikę bananową, a nie cywilizowane państwo prawa. Rządy Millera, Janika, Jaskierni, Oleksego, Jakubowskiej i spółki znacznie przyspieszyły marsz nie do, a od cywilizacji. Mam nadzieję, że po ostatnich wyborach, ten niedobry trend zostanie przerwany.
MT: Dlaczego mimo przykrych doświadczeń postanowił Pan "narażać" się miejscowym gangsterom?
PW: Ulica Radziwiłłowska w Krakowie to nie tylko problem bezkarnych gangsterów, ale przede wszystkim problem niewydolnej i nieudolnej policji, problem mętnych powiązań gangstersko - policyjnych. Jeśli chcemy żyć w normalnym kraju, a myślę, że większość z nas tego pragnie, to takich spraw nie wolno zostawiać nie załatwionych . Myślę, że trzeba zrobić wszystko, by tę sprawę wyjaśnić do końca. Macherzy od pożal się Boże "tajnej operacji" z domniemanym policyjnym kapusiem (CBŚ, lub ABW) - Tomaszem Markiewiczem dopuścili się niebywałych wybryków.
Powinni za tę sprawę odpowiedzieć. Jest niedopuszczalne, żeby przy tak zwanych tajnych operacjach płonęły mieszkania, a lokatorzy byli narażeni na niebezpieczeństwo utraty zdrowia, życia i mienia! POLSKA POLICJA SIĘGNĘŁA DNA! Kolejny etap to już tylko gangi w mundurach, oficjalnie wymuszające haracze lub dla zabawy strzelające do przechodniów. Sytuacja jest dramatyczna: były Komendant Główny Kowalczyk staje przed sądem pod zarzutem składania fałszywych zeznań (wcześniej na odchodne otrzymał premię finansową), były wiceminister MSWiA został skazany wyrokiem sądu za ostrzeganie bandytów. Funkcjonariusze Komendy Głównej Policji i Zarządu Więziennictwa wyprowadzili z tych instytucji miliony złotych, przy okazji zakupu rejestratorów rozmów telefonicznych.
Pomimo, że tę aferę, prasa ujawniła wiele miesięcy temu, do dnia dzisiejszego winnych nie ustalono. Jak do tego dodamy liczne afery policyjne: w Łodzi (z magazynu Centralnego Biura Śledczego zniknęły narkotyki warte miliony złotych), w Poznaniu (funkcjonariusze CBŚ handlowali tajnymi informacjami) w Częstochowie (funkcjonariusz CBŚ podejrzany o współpracę z bandytami i jego szef kryjący tę haniebną sprawę), w Krakowie (agent ABW zastrzelił młodego człowieka, podobno zamieszanych w tę sprawę funkcjonariuszy cichcem przywrócono do służby) oraz wiele spraw drobniejszych, o których niemal codziennie donosi prasa - otrzymamy obraz instytucji, która bardziej przypomina gigantyczny gang przestępczy, finansowany przez podatników, niż organ państwa powołany do ścigania przestępców.
Poprzedni komendant główny policji - Leszek Szreder przez wiele miesięcy udowadniał, że nie nadaje się na zajmowane stanowisko. Zobaczymy, co pokaże nowa ekipa... Powinniśmy, szczególnie uważnie patrzeć policji na ręce.
MT: Czy po nagłośnieniu Pana sprawy przez prasę sytuacja choć trochę się poprawiła? Czy dzisiaj policja chętniej reaguje na Pana zgłoszenia?
PW: O tym, co działo się na Radziwiłłowskiej, ukazało się ponad 70 artykułów i notatek prasowych. O Radziwiłłowskiej pisały dzienniki i tygodniki, gazety ogólnopolskie i lokalne, materiały kręciły i emitowały prawie wszystkie telewizje funkcjonujące na rynku, powstało wiele audycji radiowych. Po nagłośnieniu przez media sytuacja nie poprawiła się. Do niedawna wydawało się, że czwarta władza, to jedyna władza, która jeszcze działa.
Niestety okazuje się, że i ten fragment polskiej rzeczywistości też uległ poważnej degradacji. Manipulacje, handel, układy wydają się być stawiane ponad rzetelność zawodową, służbę prawdzie. Policja z łatwością manipuluje nie tylko Radą Miasta, ale również redakcjami niby niezależnych telewizji, gazet czy poszczególnymi dziennikarzami. Przykłady? Proszę: Program Ewy Drzyzgi "Rozmowy w toku" sprzed ponad roku. Wystarczy porównać to, co zostało nakręcone z tym, co zostało wyemitowane.
Wyemitowano program, który robił wrażenie, jak gdyby redagowała go Komenda Miejska Policji w Krakowie. Nie wiedziałem, że pan Dariusz Nowak, Rzecznik Małopolskiej Policji, ma tak wielki talent reżyserski. Z programu wycięto wszystkie niewygodne dla policji wypowiedzi. Wycięto nie tylko wiele moich wypowiedzi, ale np. odnoszącą się do sprawy Radziwiłłowskiej wypowiedź p. Moczydłowskiego. Inny przykład: Super Express. Gazeta ta od pewnego momentu bezkrytycznie powtarzała rewelacje Komendanta Skowrońskiego ( byłego esbeka), że na Radziwiłłowskiej nigdy nie było żadnego gangu. Dziennikarze Super Expressu byli w "dziupli" złodziejskiej, robili tam zdjęcia, widzieli wielu członków gangu, a pomimo to bezkrytycznie powtarzali "rewelacje" Skowrońskiego.
Przyzwoitość, zdrowy rozsądek ... co tam, przecież od czasów Goebbelsa wiadomo, że kłamstwo powtarzane odpowiednio długo, choćby najbardziej absurdalne, zaczyna być uznawane za prawdę.
To nic, że mało prawdopodobne wydaje się, by siedemdziesięcioletnia staruszka biegała po dachach z pustakami pod pachą, czy masowo znosiła do kamienicy kradzione przedmioty, pisała do siebie anonimy, czy wyrywała tablice rejestracyjne z samochodu - pomnika (" wdzięczności dla policji", jaki ze swojego rozbitego wartburga wykonał Paweł Witkowski - przyp. MT) . Czytelnicy kupią każdą bzdurę. Kto to sprawdzi? Kiedy ukazał się pierwszy z artykułów mówiący o tym, że to nie gang tylko staruszka, złodzieje z Radziwiłłowskiej z dużą satysfakcją odbijali artykuł Super Expressu i lepili go na samochodzie - pomniku W życiu publicznym na dobre zagościło bezczelne chamstwo, często chronione immunitetami, tajemnicą operacyjną, tajemnicą śledztwa, czy innymi przywilejami. Po szczegóły zapraszam na moją stronę internetową: [link widoczny dla zalogowanych]
MT: Czy po tylu przejawach bezkarności przestępców nie ma Pan dość tego ciągłego dopominania się o swoje?
PW: Nie mam dość i zamierzam tę sprawę doprowadzić do końca. Moja rodzina i ja przeżyliśmy prawdziwy życiowy kataklizm, półtora roku piekła pod "ochroną" Komendy Miejskiej Policji w Krakowie. Wyczyny bandytów z Radziwiłłowskiej trwały jeszcze przez rok, po spaleniu mojego mieszkania . Mam trochę pretensje do swoich kolegów z czasów młodości: posłów Jana Rokity, Konstantego Miodowicza, Bogdana Klicha. Niewielkim wysiłkiem mogliby pomóc nam znacznie więcej, niż to zrobili do tej pory. Usłyszałem sporo deklaracji poparcia, z których niewiele wynikło.
Polskie bagno trzeba osuszać krok po kroku z żelazną konsekwencją. To, co można zrobić już dzisiaj, by Polska obrała kurs ku normalności, należy robić natychmiast. W przeciwnym razie po raz kolejny skończy się wyłącznie na obietnicach, a rządzący Polską w krótkim czasie staną się kolejnym politycznym bankrutem. Po "eseldowsko" - millerowskich wyczynach kolejne rządy będą dysponowały coraz mniejszym kredytem zaufania. Ludzie będą się im przyglądali z coraz większą nieufnością.
MT: Co Pana motywuje w tej walce? Skąd Pan bierze odwagę i wytrwałość?
PW: Doświadczenie życiowe. Blisko dziesięć lat życia w konspiracji to chyba wystarczająca dawka mocnych przeżyć, by nie dać się złamać byle czym. Przez wiele lat byłem drukarzem drugiego obiegu, przez wiele lat kierowałem podziemnymi wydawnictwami. Mam za sobą wiele lat doświadczeń, działania w warunkach zagrożenia. Są w życiu wartości, dla których warto poświęcić bardzo wiele.
Uważam też, że jest wyraźna granica, poza którą nie wolno się już cofnąć. Kiedy w biały dzień w centrum Krakowa rozbito mój samochód, uświadomiłem sobie, że ta granica jest już blisko, że ten problem muszę rozwiązać, że jeśli nic z tym nie zrobię, bandyci zupełnie wejdą nam na głowę, pozabijają nas. Po tym, co przeszliśmy już nie bardzo mam się gdzie cofnąć.
MT: Czego się Pan spodziewa w najbliższym czasie?
PW: Za to co nas spotkało pozwałem policję do sądu. Domagam się zadośćuczynienia za poniesione straty: utracony dorobek całego życia. Ustawa o policji jednoznacznie zobowiązuje policję do ochrony życia, zdrowia i mienia obywateli. Mam świadomość, że porwałem się na niemożliwe. Przeciwnik jest: podstępny, pozbawiony skrupułów i wszelkich hamulców, zdemoralizowany i dysponujący ogromnymi środkami. Pomimo to, jestem dobrej myśli.
Mój ojciec mawiał, że jak "Bóg chce kogoś pokarać, to mu rozum odbiera". To zdaje się przytrafiło się niektórym funkcjonariuszom... Ukraść dokument z dziennika podawczego Komendy, a następnie twierdzić, że go nigdy nie było, to przecież zagranie na poziomie średnio rozgarniętego ucznia podstawówki. Podobnie było z zabezpieczeniem dowodów rzeczowych znajdujących się w rozbitym samochodzie. Po tym jak Policja odmówiła mi zabezpieczenia dowodów, dowody rzeczowe zabezpieczyłem sam. Prokuratura zatwierdziła zebrane przeze mnie dowody rzeczowe, tym samym kwestionując decyzje policji. Policja twierdziła, że przyczyną odmowy zabezpieczenia dowodów rzeczowych był fakt, że samochód nie był w żaden sposób zabezpieczony.Tymczasem zdjęcie samochodu zabezpieczonego folią ukazało się w tysiącach egzemplarzy, w dodatku krakowskim Gazety Wyborczej. Głupie i naiwne kłamstwa to nadal wiodący sposób dialogu policji z obywatelami. Jak wielkie musi być poczucie bezkarności, przeświadczenie o tym, że jest się ponad prawem, by uciekać się do takich metod?! Dwa lata temu, zbulwersowani postawą policji i poruszeni naszą sytuacją posłowie Prawa i Sprawiedliwości, Adam Bielan i Zbigniew Ziobro, napisali w mojej sprawie interpelację poselską, skierowaną do ministra sprawiedliwości. Domagali się wyjaśnień, oraz zbadania sprawy. Dzisiaj Pan Zbigniew Ziobro jest Ministrem Sprawiedliwości. Daje to nadzieję na rzetelne zbadanie tamtych spraw, na wyciągnięcie przewidzianych prawem konsekwencji wobec winnych, odpowiedzialnych za doprowadzenie do spalenia mieszkania, zniszczenia samochodu, próby zabójstwa.
MT: Co by Pan powiedział wszystkim ludziom, którzy zastraszeni przez bandytów i lekceważeni przez stróżów prawa mówią, że i tak nie ma sensu się przeciwstawiać, w gruncie rzeczy w tym kraju nic się nie da zrobić?
PW: Powiedziałbym im za Janem Pawłem II: "Ducha nie gaście!". A za prof. Janem Tadeuszem Stanisławskim powtórzyłbym wierszyk: "Mówiła mi mama, bym się nie bał chama, bo cham, to jest cham i niech się boi sam". To dobre motto życiowe. Sprawmy, aby to cham był tym, który się boi, a wszystkim nam będzie żyło się lepiej.
•••
Prokurator Krajowy Pan Karol Napierski odpowiadając na interpelację poselską napisał: Stwierdzono, iż w trzech opisanych na wstępie postępowaniach, w których podjęto prawomocne decyzje merytoryczne, organy policji nie dopełniły niezbędnych czynności, zmierzających do wykrycia sprawców, w szczególności zaniechały zabezpieczenia dowodów, związanych z popełnionymi czynami. ... I dalej: ... Zwrócono jednocześnie uwagę Prokuratorowi Rejonowemu w Krakowie - Śródmieściu na stwierdzone nieprawidłowości w gromadzeniu przez policję dowodów, na które to nieprawidłowości prokuratorzy nadzorujący postępowania nie reagowali w dostateczny sposób.
Przesłuchiwany przed Sądem Okręgowym, Prokurator Prokuratury Okręgowej Pan Tomasz Cisło przyznał, wbrew swoim wcześniejszym ocenom, że niezabezpieczanie dowodów rzeczowych na miejscu przestępstwa i niewykonywanie podstawowych badań kryminalistycznych, jest elementarnym błędem w sztuce. Pomimo tak druzgocących ocen, przed sądem, przedstawiciel policji prezentuje pełne samozadowolenie, uparcie twierdząc, iż policja w tej sprawie nie ma sobie nic do zarzucenia.
© Copyright 2003 by GAZETA Inc.
Opublikowane w Internecie za wiedzą i pozwoleniem wydawcy "Gazety"
VVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVV
PAWEŁ WITKOWSKI
Prezes
Niezależnego Obywatelskiego Centrum
Badania i Monitoringu
Stopnia Zdeprawowania Demoralizacji i Patologii
w Policji
[link widoczny dla zalogowanych]
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Policja zapłaci odszkodowanie
Piątek, 16 listopada 2007r.
Krakowska policja zapłaci Pawłowi Witkowskiemu
30 tys. złotych odszkodowania.
Tyle będą ją kosztować błędy,
w wyniku których ucierpiał mężczyzna.
Tak zadecydował sąd apelacyjny w Krakowie
Wyrok jest prawomocny.
Witkowski pozwał policję, bo uważał, że nie zapewniła ona bezpieczestwa na ulicy, na której mieszkał. Nie uchronila go przed spaleniem jego mieszkania i zniszczeniem samochodu. Paweł Witkowski domagał się od KMP w Krakowie 1,8 mln zadośćuczynienia.
Sąd uznał, iż jego roszczenia są uzasadnione do wysokości 30 tys. zł. W pozostałym zakresie pozew oddalił. Choć, jak stwierdził Witkowski, kwota nie pokrywa jego strat, rezygnuje on z dalszych roszczeń. Mężczyzna przez wiele lat walczył w sądzie. Dzisiejszy wyrok jest trzecim w tej sprawie. Poprzednio sądy odmawiały Witkowskiemu odszkodowania Ten dawny działacz opozycji demokratycznej, mieszkał na ul. Radziwiłłowskiej.
Przez wiele lat zgłaszał policji spostrzeżenia na temat sąsiadów. Był też świadkiem w procesie przeciwko dwóm z nich. Jak twierdzi, to właśnie sąsiedzi w odwecie zniszczyli mu samochód. Na tym się nie skończyło. Rozzuchwaleni bezkarnością bandyci kilka razy zablokowali mu zamek w drzwiach, a w sierpniu 2003 r. podpalili drzwi do jego mieszkania. Witkowski zarzucał policji m.in., że monitoring kamienicy założono zbyt późno i nie obejmował on korytarza i drzwi wejściowych do jego mieszkania. Kamery zaś założono tam dopiero po pożarze, w 2003 r.
Katarzyna Janiszewska
Gazeta Krakowska
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Policja zapłaci 30 tys. zł
za brak bezpieczeństwa na ulicy
30 tys. zł zadośćuczynienia
od Komendy Miejskiej Policji w Krakowie
zasądził Sąd Apelacyjny Pawłowi Witkowskiemu.
Pozwał on krakowską policję, ponieważ uważał,
że nie zapewniła bezpieczeństwa na ulicy,
na której mieszkał,
i nie uchroniła od spalenia przez nieznanych sprawców
jego mieszkania i zniszczenia samochodu.
Wyrok jest prawomocny.
Ta kwota w żadnym stopniu nie pokrywa strat,
które poniosłem, ale nie będę korzystał
z przysługującej mi kasacji - powiedział Witkowski.
Z kolei rzecznik małopolskiej policji
Dariusz Nowak zapewnił:
"jak tylko dostaniemy wyrok, zastosujemy się do niego".
Witkowski domagał się
od Komendy Miejskiej Policji w Krakowie
1,8 mln zł zadośćuczynienia finansowego.
Sąd uznał, iż jego roszczenia są uzasadnione do wysokości 30 tys. zł. Był to już drugi proces w tej sprawie. Poprzedni wyrok sądu pierwszej instancji - odmawiający Witkowskiemu zadośćuczynienia - został uchylony w wyniku apelacji do ponownego rozpoznania. W drugim procesie roszczenia Witkowskiego również nie zostały uznane. Uznał je dopiero Sąd Apelacyjny. Do tej pory sądy oddalały roszczenia Witkowskiego uznając, iż jego spokój i bezpieczeństwo zostały naruszone, ale nie przez działania policji, lecz przez nieznanych sprawców. Zdaniem Sądu Apelacyjnego, błędy i zaniechania policji przyczyniły się do eskalacji ataków na Witkowskiego. Witkowski, dawny działacz opozycji demokratycznej, mieszkał na ul. Radziwiłłowskiej w Krakowie. Przez kilka lat zgłaszał policji spostrzeżenia na temat sąsiadów. Był również świadkiem w procesie przeciwko dwóm sąsiadom o niszczenie samochodów. Jak mówił, w odwecie nieustaleni sprawcy zniszczyli mu samochód. Na zniszczonym pojeździe Witkowski napisał, że to "pomnik niemocy policji". Następnie kilka razy zablokowano mu zamek w drzwiach, aż w końcu, w sierpniu 2003 r. podpalono drzwi do mieszkania. Witkowski zarzucał policji m.in., że monitoring kamienicy, w której mieszkał, założono zbyt późno i nie obejmował on korytarza i drzwi wejściowych do jego mieszkania, a kamery założono tam dopiero po pożarze w sierpniu 2003 r. Po tym pożarze i po informacjach w mediach policja i prokuratura rozpoczęły sprawdzanie własnych decyzji w sprawach zgłaszanych przez Witkowskiego i podjęły na nowo niektóre z nich. Prezydent Krakowa przyznał mu na trzy lata mieszkanie zastępcze w centrum miasta. Z interwencją w tej sprawie zwrócili się do prezydenta miasta krakowscy nobliści: Wisława Szymborska i Czesław Miłosz. (ak)
Wiadomość wydrukowana ze stron: wiadomosci.wp.pl
(PAP)
2007-11-15
//////////////////////////
30 tys. zł zadośćuczynienia od policji
INTERIA.PL
Czwartek, 15 listopada (15:25)
30 tys. zł zadośćuczynienia od Komendy Miejskiej Policji
w Krakowie zasądził Sąd Apelacyjny Pawłowi Witkowskiemu.
Pozwał on krakowską policję, ponieważ uważał,
że nie zapewniła bezpieczeństwa na ulicy, na której mieszkał,
i nie uchroniła
od spalenia przez nieznanych sprawców jego mieszkania
i zniszczenia samochodu.
Wyrok jest prawomocny.
- Ta kwota w żadnym stopniu nie pokrywa strat,
które poniosłem,
ale nie będę korzystał z przysługującej mi kasacji
- powiedział w czwartek Witkowski.
Z kolei rzecznik małopolskiej policji Dariusz Nowak zapewnił:
"jak tylko dostaniemy wyrok, zastosujemy się do niego".
Witkowski domagał się od Komendy Miejskiej Policji w Krakowie 1,8 mln zł zadośćuczynienia finansowego. Sąd uznał, iż jego roszczenia są uzasadnione do wysokości 30 tys. zł. W pozostałym zakresie pozew oddalił.
Był to już drugi proces w tej sprawie. Poprzedni wyrok sądu pierwszej instancji - odmawiający Witkowskiemu zadośćuczynienia - został uchylony w wyniku apelacji do ponownego rozpoznania. W drugim procesie roszczenia Witkowskiego również nie zostały uznane. Uznał je dopiero Sąd Apelacyjny.
Do tej pory sądy oddalały roszczenia Witkowskiego uznając, iż jego spokój i bezpieczeństwo zostały naruszone, ale nie przez działania policji, lecz przez nieznanych sprawców. Zdaniem Sądu Apelacyjnego, błędy i zaniechania policji przyczyniły się do eskalacji ataków na Witkowskiego.
Witkowski, dawny działacz opozycji demokratycznej, mieszkał na ul. Radziwiłłowskiej w Krakowie. Przez kilka lat zgłaszał policji spostrzeżenia na temat sąsiadów. Był również świadkiem w procesie przeciwko dwóm sąsiadom o niszczenie samochodów. Jak mówił, w odwecie nieustaleni sprawcy zniszczyli mu samochód. Na zniszczonym pojeździe Witkowski napisał, że to "pomnik niemocy policji". Następnie kilka razy zablokowano mu zamek w drzwiach, aż w końcu, w sierpniu 2003 r. podpalono drzwi do mieszkania.
Witkowski zarzucał policji m.in., że monitoring kamienicy, w której mieszkał, założono zbyt późno i nie obejmował on korytarza i drzwi wejściowych do jego mieszkania, a kamery założono tam dopiero po pożarze w sierpniu 2003 r.
Po tym pożarze i po informacjach w mediach policja i prokuratura rozpoczęły sprawdzanie własnych decyzji w sprawach zgłaszanych przez Witkowskiego i podjęły na nowo niektóre z nich. Prezydent Krakowa przyznał mu na trzy lata mieszkanie zastępcze w centrum miasta. Z interwencją w tej sprawie zwrócili się do prezydenta miasta krakowscy nobliści: Wisława Szymborska i Czesław Miłosz.
PAP/INTERIA.PL
Paweł Witkowski
Paweł z Kasią
Paweł z Nelly
.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Paweł dnia Pon 15:34, 26 Paź 2009, w całości zmieniany 23 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Paweł
Dołączył: 23 Mar 2006
Posty: 1145
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 1:58, 05 Lip 2007 Temat postu: http://www.pawelwitkowski.prv.pl/ |
|
|
....
[link widoczny dla zalogowanych]
.
[link widoczny dla zalogowanych]
.
Pan Prezes z Kasią
Pan Prezes z Nelly
.
http://www.youtube.com/watch?v=PahyXQOAgho
Pan Prezes z Kasią Kolendą - Zaleską
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Paweł dnia Nie 3:46, 08 Cze 2008, w całości zmieniany 12 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Paweł
Dołączył: 23 Mar 2006
Posty: 1145
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 0:46, 15 Lip 2007 Temat postu: .. |
|
|
..
[link widoczny dla zalogowanych]
.
[link widoczny dla zalogowanych]
Pan Prezes z Kasią
.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Paweł dnia Nie 3:13, 08 Cze 2008, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Paweł
Dołączył: 23 Mar 2006
Posty: 1145
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 15:34, 31 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
..
[link widoczny dla zalogowanych]
.
[link widoczny dla zalogowanych]
.
Pan Prezes z Kasią
.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Paweł dnia Nie 3:14, 08 Cze 2008, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|