Paweł
Dołączył: 23 Mar 2006
Posty: 1145
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 11:26, 15 Cze 2007 Temat postu: Proces za cztery litery d, u, p, a |
|
|
Proces za cztery litery
d, u, p, a
wrób 2007-06-15, ostatnia aktualizacja 2007-06-14 20:23:24.0
Policję, dwie prokuratury,
a w końcu sąd zajmuje swoją urażoną godnością
prok. Grzegorz Talarek z Grójca.
Za pieniądze podatników
wspierają go inni prokuratorzy.
Ta niezwykła historia doczekała się już już nawet felietonów. Aparat państwa zajmuje się bowiem urazą swego funkcjonariusza z całą powagą, a chodzi tylko o cztery litery. Wczoraj przed warszawskim sądem rejonowym zaczął się proces b. naczelnego "Przekroju" Piotra Najsztuba i reportera Cezarego Łazarewicza. To oni - według prokuratora Talarka i prokuratury - winni są znieważenia śledczego z Grójca. Dziennikarzom grozi do roku więzienia, praca społeczna lub grzywna.A było tak. Przed paroma laty prok. Talarek za sprawą prowadzonych przez siebie śledztw stał się bohaterem - niezbyt pozytywnym i drugoplanowym - wielu tekstów, także "Gazety". Zasłynął m.in. z oskarżenia historyka sztuki Jacka Bochińskiego. Zatopionemu w książkach doktorowi nauk przypisał napad z bronią w ręku w przebraniu policjanta na szosie pod Grójcem. Sprawa skończyła się uniewinnieniem. Państwo zapłaciło już Bochińskiemu odszkodowanie za rok pobytu w areszcie, toczą się jeszcze śledztwa o to, kto podsunął prokuraturze fałszywe dowody w tej sprawie. - Prokurator został oszukany, jego problem polega na tym, że nie zrobił nic, żeby zweryfikować dowody, nie miał krzty sceptycyzmu, instynktu samozachowawczego, przeciwnie, żądał dla mnie 3,5 roku więzienia - mówił wczoraj przed salą sądową Bochiński.Historię dwóch śledztw Talarka opisał Łazarewicz. Ktoś w redakcji wpadł na pomysł, by tekst zatytułować "Prokurator poDUPAdły". Cztery litery w tytule zostały wyróżnione. Prokurator Talarek zareagował doniesieniem do prokuratury. - Nie raził go opis na dwie strony jego niekompetencji, ale tytuł, na który nikt chyba nie zwrócił uwagi - mówi Łazarewicz.Potem było już tylko śmieszniej. Sprawa o znieważenie funkcjonariusza publicznego toczyła się w prokuraturze pod nadzorem wyższych instancji i skończyła oskarżeniem. Okazało się, że słowo "podupadły" podzielić można na "podły" i "dupa". Oba prokurator uznał za znieważające i wysłał do sądu akt oskarżenia. Sąd "sine ira et studio" przyjrzał się sprawie i pół roku temu ją umorzył. Wziął pod uwagę wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który uznał, że ściganie z oskarżenia publicznego, czyli przez prokuratora, za znieważenie funkcjonariusza publicznego w związku z "pełnieniem obowiązków służbowych" godzi w konstytucyjną gwarancję swobody wypowiedzi. Talarek i prokuratorzy znaleźli na to sposób. Prokuratora wycięła z oskarżenia słowa "w związku z pełnieniem obowiązków służbowych", sprawę zmieniła w oskarżenie prywatne, które objęła ściganiem (publicznym, angażującym w sprawę prokuraturę), powołując się na "interes społeczny". Jaki? Prokurator (nie przedstawił się) odpowiedział sądowi: - Znieważenie każdej osoby w środkach masowego komunikowania wymaga objęcia ściganiem tego przestępstwa, bo wymaga tego interes społeczny.Czyli masło maślane. Co o sprawie myśli główny zainteresowany, nie udało nam się dowiedzieć. Prok. Talarek wniósł o jej utajnienie i proces ruszył. Pięć godzin sąd przesłuchiwał wczoraj grafików, dyrektorów artystycznych, zastępcę naczelnego "Przekroju", językoznawcę z uniwersytetu. - Wszystko kręciło się wokół "dupy", jak od dwóch i pół roku - zdradza Łazarewicz. Kto wymyślił kalambur z "podupadłym", nie udało się na razie ustalić. Prokurator zażądał więc listy wszystkich dziennikarzy redakcji "Przekroju" z czasów, gdy powstało to słowo. Cztery litery zapełnią jeszcze wiele stron protokołów.
wrób
Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl - [link widoczny dla zalogowanych] © Agora SA
.
Post został pochwalony 0 razy
|
|