Paweł
Dołączył: 23 Mar 2006
Posty: 1145
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 0:54, 04 Kwi 2006 Temat postu: Była sędzia nie musi zapłacić za błędy przy wyrokach |
|
|
Była sędzia nie musi zapłacić za błędy przy wyrokach dotyczących licytacji - podatnicy muszą !
Kraj PAP, MD /03.04.2006 16:55
Była sędzia nie musi zapłacić za błędy przy wyrokach dotyczących licytacji .
Była sędzia Marianna K. nie musi zapłacić prawie 100 tys. zł, których domagał się od niej Sąd Okręgowy we Wrocławiu za błędy przy wyrokach dotyczących licytacji. Wyrok w tym cywilnym procesie zapadł w poniedziałek.Sąd Najwyższy uznał wyroki Marianny K. za niesłuszne i wrocławski sąd okręgowy musiał wypłacić prawie 100 tys. zł w formie odszkodowania jednemu z przedsiębiorców, który brał udział w niezgodnej z prawem licytacji.Zdaniem sędzi Bożenny Kaczorowskiej, Marianna K. nie działała umyślnie i skoro tak - to zgodnie z przepisami prawa pracy - szkoda, jaką powinna naprawić, nie może przekraczać 3-miesięcznego wynagrodzenia, jakie otrzymywała. "Była sędzia została wezwana do zapłaty i w sumie w ratach wpłaciła na konto wrocławskiego sądu ponad 13 tys. zł. Zatem szkoda została naprawiona, nawet z naddatkiem" - uzasadniała wyrok sędzia. Tym samym, oddaliła pozew wrocławskiego sądu jako niezasadny. Marianna K. nie stawiła się w sądzie na ogłoszeniu wyroku. Jej pełnomocnik nie chciała rozmawiać z dziennikarzami.Oprócz tego, że wyroki Marianny K. - byłej sędzi wydziału cywilnego Sądu Rejonowego Wrocław-Krzyki - zostały unieważnione, została ona też prawomocnie skazana na karę pół roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Sędzia zajmowała się licytacjami upadłych przedsiębiorstw. Uznano ją winną tego, że w okresie od 1994 do 1995 roku nie dopełniła obowiązków służbowych, m.in. zezwoliła komornikowi na prowadzenie licytacji nieruchomości należących do upadłych firm i spółdzielni, bez obecności sędziego. Siedem decyzji unieważnił Sąd Najwyższy.Właściciele zlicytowanych firm odwołali się od wyroków sądu. Dwa lata temu uprawomocnił się wyrok wrocławskiego sądu, przyznający jednemu z biznesmenów odszkodowanie w wysokości prawie 100 tys. zł. Mężczyzna brał udział w jednej z licytacji i nabył wystawioną na sprzedaż nieruchomość. Zapłacił za budynki ponad 400 tys. zł. Część kwoty komornik wpłacił na konto syndyka, a prawie 100 tys. zł zatrzymał dla siebie. Nie wystawił jednak żadnego dokumentu.Po uchyleniu wyroków biznesmen musiał jeszcze raz zapłacić za prawo własności budynków. Wystąpił do sądu o odszkodowanie. Pieniądze w miesiąc po uprawomocnieniu się wyroku zostały mu wypłacone.Przedsiębiorca nie jest jedynym, który wystąpił o zwrot pieniędzy. Na rozstrzygnięcie w Sądzie Najwyższym czeka sprawa innej firmy, która domaga się kilku milionów odszkodowania.
Copyright 1996-2006 Grupa Onet.pl SA
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Sędzia Tadeusz N. uniewinniony od zarzutu przywłaszczenia .
Marian Maciejewski 04-04-2006, ostatnia aktualizacja 05-04-2006 12:23
Były prezes świdnickiego sądu sprzedał nielegalnie i niemal za darmo bardzo cenną XVII-wieczną szafę. Sąd Dyscyplinarnych wydalił go za to z zawodu. Pomimo to Sąd Rejonowy w Jeleniej Górze uznał, że nic się nie stało i nie skazał byłego prezesa. Barokowa szafa stała w jednej z sal Sądu Rejonowego w Ząbkowicach Śląskich. Choć jest bardzo cenna, nie została wpisana do rejestru zabytków. W 1993 r. handlarze antyków zaproponowali, że ją kupią. Tadeusz N. był wówczas prezesem Sądu Okręgowego w Świdnicy, któremu podlegał sąd w Ząbkowicach. Zgodził się na sprzedaż. Jak twierdzi, dostał 4 tysiące zł - według prokuratury szafa była wówczas warta co najmniej 20 tys. euro. Antykwariusz ze Śląska odnowił mebel i sprzedał kolekcjonerowi, który już nie żyje. W jego domu nie ma ani szafy, ani dokumentów stwierdzających, co z nią się stało. Pogłoski krążą, że jest w Niemczech. Zdaniem Barbary Obelindy, kierownika wałbrzyskiej delegatury Służby Ochrony Zabytków, prezes sądu powinien był o zamiarze sprzedaży powiadomić konserwatora zabytków. Szafa zostałaby wpisana do rejestru zabytków i wyceniona przez niezależnego rzeczoznawcę. Dopiero mogłaby zostać sprzedana.Tadeusz N. uznał sprzedaż szafy za swój błąd i przyznał, że postąpił nielegalnie. W czasie procesu tłumaczył się: - Podległym mi sądom brakowało wówczas pieniędzy na wszystko. Minister Wiesław Chrzanowski mówił, że musimy sobie radzić sami. Gdybym sprzedał szafę legalnie, pieniądze zasiliłyby budżet i nasze sądy nic by z tego nie miały. Prezes zapewnia, że pieniądze przeznaczył na maszyny do pisania, papier i kalki. Jednak dokumentacja jest już zniszczona, a kierowniczka administracyjna, która mogłaby potwierdzić zeznania prezesa, nie żyje. Tadeusz N. awansował do Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu. W listopadzie 2003 roku za sprzedaż szafy Sąd Dyscyplinarny wymierzył mu najsurowszą karę - wydalenie z zawodu. Wątpliwości nie miał też Sąd Dyscyplinarny wyższej instancji, który w marcu 2004 roku wyrok ów utrzymał w mocy. Łódzka prokuratura, która prowadziła śledztwo, oskarżyła byłego prezesa o sprzedanie szafy z pominięciem procedur i przywłaszczenie pieniędzy. Jednak Sąd Rejonowy w Jeleniej Górze nie znalazł podstaw do skazania byłego prezesa. Prokuratura już zapowiedziała, że odwoła się od wyroku. Marian Maciejewski
Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl - [link widoczny dla zalogowanych] © Agora SA
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Kraj PAP, MZ /10.04.2006 16:09
Areszty dla sprawców zabójstwa i kuratorki sądowej, która im pomagała.
Sąd Rejonowy w Płocku na Mazowszu wydał decyzję o aresztowaniu dwóch mężczyzn podejrzanych o zabójstwo mieszkańca powiatu elbląskiego. Aresztowana została również kobieta, która jest społecznym kuratorem sądowym przy Sądzie Rejonowym w Płońsku.
Prokuratura zarzuca jej, że pomagała sprawcom zbrodni uniknąć odpowiedzialności karnej.
Poinformował o tym w poniedziałek PAP rzecznik prasowy Mazowieckiej Komendy Wojewódzkiej Policji z siedzibą w Radomiu. Dwaj aresztowani mężczyźni to 39-letni Paweł C. z Płońska i 43 - letni Andrzej S. z Ciechanowa na Mazowszu. Byli ścigani listami gończymi za rozboje, kradzieże rozbójnicze, włamania, napad. Według ustaleń policji, 28 marca tego roku w lesie w Kluczewie koło Płońska zastrzelili Mariana T., mieszkańca powiatu elbląskiego w województwie warmińsko - mazurskim.
"Zastrzelony mężczyzna miał przy sobie dużą kwotę pieniędzy. Między nim a sprawcami miało dojść do nielegalnej transakcji. Został zwabiony do lasu, gdzie zamierzano go obrabować. Mężczyzna otrzymał strzał w plecy, gdy próbował uciekać" - powiedział Kaczmarek.
Podejrzani o zabójstwo zostali zatrzymani w piątek wieczorem w Warszawie. Policjanci z wydziału kryminalnego i sekcji antyterrorystycznej mazowieckiej policji weszli do mieszkania przy ulicy Reymonta, w którym ukrywali się poszukiwani. Po wyłamaniu drzwi przez antyterrorystów jeden z poszukiwanych wyrzucił za okno pistolet, którym prawdopodobnie dokonano zabójstwa. Zabezpieczono tę broń palną wraz z amunicją. Policja stwierdziła, że właśnie broni tego kalibru - 7,65 mm - użyto podczas zabójstwa. Funkcjonariusze znaleźli w mieszkaniu dwie kamizelki odblaskowe z napisem "policja", pieniądze i telefony komórkowe. Odzyskano też część pieniędzy zrabowanych zamordowanemu.
Policjanci zatrzymali także 30 - letnią Ninę K. z Płońska, która przyszła do mieszkania tuż po akcji funkcjonariuszy. Miała przy sobie ubrania oraz telefony, które zamierzała przekazać poszukiwanym. Okazało się, że jest ona społecznym kuratorem sądowym przy Sądzie Rejonowym w Płońsku.
W niedzielę 9 kwietnia Sąd Rejonowy w Płocku zdecydował o aresztowaniu dwóch mężczyzn na 2 miesiące i 22 dni pod zarzutem dokonania zabójstwa. Obaj byli już karani za przestępstwa kryminalne.
Aresztowana została także pani kurator. Prokuratura zarzuca jej, że od 31 marca do 7 kwietnia pomagała ukrywającym się sprawcom zabójstwa uniknąć odpowiedzialności karnej. Dostarczała im jedzenie, odzież i inne rzeczy.
W związku z tą sprawą policjanci przeszukali także jedno z mieszkań w Płońsku.
"Podejrzewaliśmy, że zatrzymani mężczyźni mogli się w nim wcześniej ukrywać i przechowywać tam przedmioty pochodzące z przestępstwa. W mieszkaniu znaleźliśmy amunicję gazową, najprawdopodobniej kradziony sprzęt DVD, kije bejsbolowe i maczetę" - dodał Kaczmarek.
Policjanci zatrzymali do wyjaśnienia dwóch mieszkańców Płońska w wieku 25 i 30 lat. Sprawa ma charakter rozwojowy.
Copyright 1996-2006 Grupa Onet.pl SA
Post został pochwalony 0 razy
|
|