Paweł
Dołączył: 23 Mar 2006
Posty: 1145
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 17:07, 06 Mar 2007 Temat postu: Ojciec uprowadził syna, policja jest bezradna |
|
|
Ojciec uprowadził syna, policja jest bezradna
Jarosław Sidorowicz, Małgorzata Wach
2007-03-06, ostatnia aktualizacja 2007-03-05 20:32:39.0
Dziesięcioletniego Michała dwa lata temu
porwał ojciec.
Sąd i policja twierdzą ,
że nie są w stanie ustalić jego adresu.
Chłopiec nie chodzi do szkoły,
nie ma też kontaktu z rówieśnikami.
Michał siedzi w mieszkaniu,
które ojciec wynajął specjalnie dla niego.
Duży pokój z aneksem kuchennym.
Eleganckie meble.
Tuż przy łóżku dwa samochody wyścigowe na baterie.
Na szafce pod telewizorem zeszyty
z prywatnych lekcji matematyki i jęz. polskiego.
To cały świat dziesięciolatka.
- Chodzisz do szkoły? - pytamy.
- Nie.
- Masz kolegów?
- Nie.
- A chciałbyś mieć?
- Raczej nie. Mam tatę.
Ojciec chłopca ma średnie wykształcenie, na co dzień pracuje w sklepie motoryzacyjnym. Matka skończyła studia z bankowości. Kilka lat temu postanowili się rozstać. Sąd przyznał prawo do opieki nad dzieckiem matce. Ojciec miał prawo do spotkań. Po ośmiu miesiącach porwał syna (wziął go na spotkanie i nie wrócił). Ukrył chłopca tak skutecznie, że do dziś nie jest go w stanie namierzyć ani sąd, ani policja, ani firma detektywistyczna.
Matka po raz ostatni widziała dziecko w czerwcu 2004 r. i nigdy nie przestała go szukać. Aby odnaleźć chłopca, rozsyłała zapytania do kuratoriów oświaty w całej Polsce z prośbą o pomoc, ale odpowiedź nie nadeszła, bo Michał nie chodzi do szkoły.
Co się dzieje z Michałem?
"Gazecie" udało się do niego dotrzeć. Na co dzień zajmuje się nim babcia. Dwa razy w tygodniu do "kryjówki" przychodzi wynajęta przez ojca nauczycielka, która daje mu prywatne lekcje - od matematyki po geografię. Czasem robi dyktanda. Ostatnie świadectwo z prawdziwego zdarzenia Michał miał w drugiej klasie (kiedy miał osiem lat). Z tego okresu ma też ostatnich kolegów. To, z kim może rozmawiać, jest z góry ustalone. Ojciec odwiedza go kilka razy w tygodniu. Gra z nim w piłkę, odrabia lekcje, zabiera do kina i na pizzę. O dramacie chłopca wie zarówno sąd rodzinny, jak i szkoła. Wie też rzecznik praw dziecka. Co zrobili, żeby mu pomóc?
- Wielokrotnie próbowaliśmy mediować z rodzicami, ale nic z tego nie wyszło - mówi dyrektorka szkoły, do której powinien chodzić Michał. - Proponowaliśmy indywidualne nauczanie, egzaminy śródroczne. W końcu zgłosiliśmy sprawę do wydziału edukacji i sądu rodzinnego. Nic więcej nie mogliśmy zrobić.
Kurator na telefon
Sąd również bezradnie rozkłada ręce.
- Wyrok rozwodowy przyznawał opiekę matce, ale do czasu jego uprawomocnienia się oboje rodzice mogli się zajmować chłopcem - mówi Waldemar Żurek, rzecznik sądu okręgowego w Krakowie.
Kurator, którego wyznaczył sąd na czas procesu, miał wyłącznie krakowski adres ojca Michała.
- Kurator zdobył telefon komórkowy ojca i w ten sposób kontaktował się z chłopcem - mówi Waldemar Żurek. - Z tych rozmów wynikało, że dziecko czuje się dobrze i cieszy się z tego, że jest z ojcem.
Kurator spotkał się z chłopcem tylko raz, ale za to w miejscu wyznaczonym przez ojca. Rzecznik sądu zapewnia, że z raportu wynika, że oglądał zeszyty chłopca, rozmawiał z nim o książkach, z których korzysta. - Sprawozdanie kuratora wskazywało, że dziecko uczy się i nie jest zdemoralizowane - przekonuje sędzia Żurek.
Jeszcze spokojniej na ten temat wypowiada się Biuro Rzecznika Praw Dziecka, do którego po raz pierwszy sprawa Michała trafiła w grudniu 2004 r.
- Trafiły do nas wnioski obojga rodziców, ale z uwagi na to, że sprawa toczyła się przed sądem Rzecznik Praw Dziecka musiał się powstrzymać od działań, które mogły by wpłynąć na treść orzeczenia - mówi Wiesława Lipińska, rzecznik RPD.
Syna nie oddam
Tymczasem wyrok już się uprawomocnił. Na wniosek matki wyznaczono termin przymusowego wydania dziecka. Decyzja może jednak pozostać wyłącznie na papierze, bo ojciec zapowiada, że syna nie odda. - Przegrałem w sądzie tylko dlatego, że jestem ojcem. Jeśli trzeba pojadę do Strasburga - zapowiada, mimo iż ma już w ręku policyjny nakaz wydania chłopca. Będzie miał też sprawę o porwanie.
Matka Michała odmówiła nam rozmowy, tłumacząc, że czeka na rozstrzygnięcie sprawy zgodne z wyrokiem sądu. * imię dziecka zostało zmienione
Dla Gazety: Jolanta Waląg, psycholog rodzinny
To bardzo trudna sytuacja i nie ma z niej dobrego wyjścia. Często zdarza się, że dziecko jest narzędziem w walce rodziców i jest odbijane niczym piłka z jednej strony na drugą. Najczęściej sądy przyznają opiekę matkom, motywując to ich predyspozycjami osobowościowymi do opieki nad dziećmi. Uważam jednak, że są sytuacje, gdy to ojciec jest lepszym opiekunem. Ale w tej sytuacji z pewnością działa na szkodę syna, odgradzając go od szkoły i rówieśników. Wypacza w ten sposób jego psychikę. Myślę, że dziecko samo ma też poczucie bycia w pewnym potrzasku. Wiele wskazuje na to, że sprawa zakończy się niekorzystnie dla ojca i na pewien czas może on w ogóle utracić kontakt z synem.
ŹRÓDŁO: Jarosław Sidorowicz, Małgorzata Wach
Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl - [link widoczny dla zalogowanych] © Agora SA
.
Post został pochwalony 0 razy
|
|