Paweł
Dołączył: 23 Mar 2006
Posty: 1145
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 18:14, 02 Paź 2007 Temat postu: Wymiar sędziowskiej niesprawiedliwości |
|
|
Wymiar sędziowskiej niesprawiedliwości
Postępowanie w sprawie Mirosława Ciełuszeckiego
rozpocznie się od nowa
– orzekł Sąd Apelacyjny w Białymstoku.
Zdaniem sądu w wyroku pierwszej instancji
„nastąpiła obraza czynności procesowej”,
a w przypadku sędziego należy zwrócić uwagę
na brak doświadczenia, profesjonalizmu
i „ryzyko braku bezstronności”.
Rok 2002. Mirosław Ciełuszecki prowadzi firmę Farm Agro Planta. Spółka zatrudnia ponad 400 osób, jest jednym z najważniejszych pracodawców na Podlasiu. W regionie o wielkim bezrobociu. Działalność FAP ma też strategiczne znaczenie dla kraju – sprowadza z Białorusi do Polski chlorek potasu, substancję niezbędną w produkcji rolnej. Po dojściu do władzy SLD w 2001 r. działalność FAP staje się dla nowej ekipy niewygodna. W 2002 r. biznesmen zostaje aresztowany, spędza w areszcie pięć miesięcy. Firma przestaje istnieć, jej pracownicy trafiają na bruk. W roku 2006 Ciełuszecki zostaje skazany na 4,5 roku więzienia. Wyrok nie jest prawomocny, adwokaci składają apelację. Burza po publikacji Pierwsza rozprawa przed Sądem Apelacyjnym w Białymstoku zaplanowana była na maj. Jak twierdzili przyjaciele Ciełuszeckiego, nie było szans na pozytywny dla biznesmena werdykt. Pomimo kuriozalnego uzasadnienia wyrok sądu pierwszej instancji zostanie utrzymany – mówił jeden z nich. Ta sprawa ma charakter polityczny, Mirek jest dla układu sądowego niewygodny – dodaje. W możliwość uniewinnienia wątpił też sam Ciełuszecki. Wymiar niesprawiedliwości z czasów PRL wciąż funkcjonuje, nie wierzę w uczciwy wyrok – mówił dziennikarzowi „GP”. Do sądu miał zamiar przyjść z paczką ubrań i środków higieny osobistej, które będą mu niezbędne w więzieniu. W maju sprawę Ciełuszeckiego opisuje „Gazeta Polska”, a rozprawa zostaje w ostatniej chwili odroczona i przełożona na wrzesień. „GP” wchodzi w posiadanie nowych informacji, kolejna nasza publikacja wywołuje ogromne zainteresowanie mediów ogólnopolskich. Rozprawa z 21 września 2007 r. odbywa się w świetle kamer telewizyjnych. Ma dramatyczny przebieg. Adwokaci Ciełuszeckiego punkt po punkcie obalają zarzuty wobec biznesmena, nie pozostawiają na wyroku pierwszej instancji suchej nitki. Mój klient nie dorobił się na spółce, nie jeździł luksusowym autem, nie mieszkał w drogiej willi. Wszystkie dochody przeznaczał na FAP, dzieło swojego życia – mówił przed sądem mec. Maciej Lach. Ten „przestępca” był tak „zaradny”, że nie zadbał nawet o rozdzielność majątkową z własną żoną. Nie jesteśmy przestępcami W końcu przemawia Ciełuszecki: W latach 80. przebywałem na emigracji w USA. W roku 1990 postanowiłem wrócić. Mimo że spotkała mnie krzywda, a wyrok jest rażąco niesprawiedliwy, nie żałuję, że wróciłem. Cieszę się też, że mogę wystąpić przed sądem apelacyjnym i bronić swoich racji. Wysoki sądzie – pracując w FAP nie popełniliśmy przestępstwa. Przeciwnie, nasza praca była ważna dla kraju, nie mówiąc już o regionie. Prowadziliśmy działalność społeczną, daliśmy pracę wielu ludziom. Tak, panie prokuratorze, jedyny cel, jaki pan osiągnął, to kilkuset nowych bezrobotnych, jedno, co się panu udało, to zniszczenie ważnej dla bezpieczeństwa państwa firmy i utrata pracy przez ponad 400 osób – mówił rozżalony biznesmen. Jestem lekarzem – mówi z kolei przed sądem Jarosław Nowicki, były członek rady nadzorczej FAP. Do mojego gabinetu niemal codziennie przychodzą bezrobotni pacjenci, którzy kiedyś pracowali w FAP. Zniszczenie firmy jest skandalem, i to na skalę międzynarodową. Jestem oburzony, że w sprawie orzekał asesor, człowiek bez żadnego doświadczenia. To trochę tak, jakby operację na otwartym sercu powierzyć studentowi medycyny. W czwartek 7 września sąd wydaje wyrok – sprawa zostaje skierowana do ponownego rozpatrzenia w Sądzie Rejonowym w Bielsku Podlaskim. W uzasadnieniu czytamy, że nastąpiła obraza czynności procesowej, a sędzia Hubert Półkośnik był nieprofesjonalny, zachodziło też ryzyko braku obiektywizmu. Sąd wskazał na liczne błędy, chociażby w doborze biegłego. Jednocześnie jednak sąd uznał, że na dzień dzisiejszy nie może wydać jednoznacznego wyroku uniewinniającego, dlatego sprawa musi odbyć się od początku. Jestem szczęśliwy – mówi Ciełuszecki. Trochę martwi mnie jednak to, że sprawa wraca do Bielska. Uważam, że w tak ważnej kwestii orzekać powinien sąd wyższej instancji. Przykre też, że dopiero interwencje ogólnopolskich mediów pomogły w dojściu do sprawiedliwości. Przemysław Harczuk
Wiadomość wydrukowana ze stron: wiadomosci.wp.pl
2007-10-02 (11:06)
(Gazeta Polska)
.
Post został pochwalony 0 razy
|
|